Czy Unia Europejska stworzy własny system operacyjny?

W świecie zdominowanym przez amerykańskie giganty technologiczne coraz częściej pojawiają się pytania o cyfrową suwerenność. Europa, mimo swojej potęgi gospodarczej, wciąż opiera się na systemach operacyjnych i usługach stworzonych poza jej granicami: Windows od Microsoftu, Android od Google, iOS od Apple. Czy Unia Europejska może – a może nawet powinna – stworzyć własny system operacyjny?

Pomysł brzmi ambitnie. Ale czy realistycznie? I czy w ogóle potrzebnie?

Co to znaczy „własny system operacyjny”?

Chodzi o stworzenie przez Unię Europejską (lub państwa członkowskie) alternatywy dla dominujących platform, która byłaby rozwijana, kontrolowana i wdrażana w Europie, zgodnie z lokalnymi regulacjami i wartościami.

System operacyjny to fundament każdego komputera, smartfona i tabletu – to oprogramowanie, które zarządza zasobami sprzętowymi i umożliwia działanie aplikacji. Dziś niemal cały świat korzysta z produktów amerykańskich: Windows, macOS, Android, iOS. Europa nie ma własnego odpowiednika na szeroką skalę.

Dlaczego pojawia się taki pomysł?

Powodów jest kilka. Najważniejsze z nich to:

1. Zależność technologiczna
Europa nie kontroluje żadnego z dominujących systemów operacyjnych. To oznacza, że musi polegać na standardach, aktualizacjach i decyzjach firm spoza UE.

2. Prywatność i ochrona danych
Unia coraz mocniej stawia na ochronę prywatności (RODO, DMA, DSA). Tymczasem wiele amerykańskich systemów gromadzi dane użytkowników na masową skalę. Własny system mógłby być zaprojektowany z myślą o zgodności z europejskim prawem i wartościami.

3. Suwerenność cyfrowa
W dobie cyberwojen, ataków hakerskich i napięć geopolitycznych, cyfrowa niezależność staje się tak samo istotna jak energetyczna czy militarna.

4. Bezpieczeństwo instytucji publicznych
Wiele urzędów i instytucji rządowych w Europie korzysta z systemów komercyjnych. Własna platforma mogłaby być bezpieczniejsza i łatwiejsza do kontroli.

Czy to już się dzieje?

Pomysł europejskiego systemu operacyjnego nie jest nowy. W ostatnich latach pojawiło się kilka inicjatyw, które można uznać za kroki w tym kierunku:

  • GOVTECH i open source – wiele państw członkowskich inwestuje w otwarte oprogramowanie, zwłaszcza w administracji publicznej.
  • Projekty takie jak Gaia-X – choć nie dotyczą systemów operacyjnych, pokazują, że UE szuka europejskich odpowiedników dla kluczowych usług cyfrowych.
  • Dystrybucje Linuksa – niektóre rządy już dziś korzystają z własnych wersji Linuksa (np. Astra Linux w Rosji, Kylin w Chinach). Francja, Niemcy czy Włochy testowały podobne rozwiązania w sektorze publicznym.

Ale jak dotąd nie powstał żaden zintegrowany, masowy projekt stworzenia europejskiego systemu operacyjnego dla szerokiego użytku.

Co by to oznaczało w praktyce?

Stworzenie systemu operacyjnego to nie tylko napisanie kodu. To ogromne wyzwanie technologiczne, organizacyjne i rynkowe:

  • Trzeba zapewnić kompatybilność ze sprzętem – komputerami, telefonami, tabletami.
  • Potrzebne są aplikacje – bez nich system jest bezużyteczny.
  • Konieczna jest adopcja – czyli przekonanie użytkowników, by porzucili znane systemy.
  • Potrzebna jest inwestycja – stworzenie systemu to koszt liczony w miliardach euro.

Europa musiałaby zbudować nie tylko system, ale cały ekosystem: programistów, dokumentację, centrum wsparcia, społeczność, a także przekonać producentów, by wspierali nową platformę.

Alternatywne podejście: oparcie na open source

Zamiast tworzyć wszystko od zera, UE może (i już częściowo to robi) oprzeć się na open source – np. Linuksie. To dojrzały, stabilny i darmowy system operacyjny, wykorzystywany na serwerach, w komputerach i urządzeniach mobilnych (Android też ma jądro Linuksa).

Odpowiednio zmodyfikowany Linux mógłby stać się europejskim systemem – z własnym UI, zintegrowanym z usługami europejskimi, zgodnym z RODO, wolnym od reklam i zbierania danych. Takie projekty miałyby większe szanse niż budowanie wszystkiego od zera.

Czy użytkownicy chcieliby zmiany?

To największe pytanie. Większość ludzi korzysta z tego, co zna. Windows, Android, iOS – są wygodne, wspierane przez setki aplikacji i producentów sprzętu. Przeskok na coś zupełnie nowego wymaga ogromnej motywacji – i realnej wartości dodanej.

Europa musiałaby zaproponować coś, co będzie lepsze, bardziej zaufane, albo przynajmniej równie dobre jak obecne systemy. Tylko wtedy użytkownicy (i producenci) będą skłonni sięgnąć po alternatywę.

Unia Europejska nie ma dziś własnego, masowo wykorzystywanego systemu operacyjnego – ale ma powody, by go rozważać. Cyfrowa suwerenność, bezpieczeństwo danych i niezależność od Big Tech to tematy, które będą tylko zyskiwać na znaczeniu.

Czy powstanie europejski system operacyjny? Możliwe, ale bardziej w formie rozszerzenia i adaptacji istniejących rozwiązań open source, niż budowania czegoś od zera.

Najbliższe lata pokażą, czy Europa zdecyduje się postawić na własne cyfrowe fundamenty – czy nadal będzie korzystać z gotowych rozwiązań stworzonych za oceanem.